Osoby, które czytają mojego bloga
doskonale wiedzą, że jestem typem osoby, która stara się wybierać produkty spożywcze
w szczególności naturalne. Nie ma miejsca w mojej kuchni na zbędną chemię! Nie
jadam zupek chińskich ani gotowych dań, które błyskawicznie mają zamienić się w
posiłek. Nic w życiu nie przychodzi błyskawicznie! Zwłaszcza pełnowartościowy posiłek! Kostki
rosołowe, przyprawy uniwersalne??? Nie ma mowy! Jestem świadomym konsumentem,
dlatego szerokim łukiem omijam półki z produktami przeładowanymi konserwantami!
Produkt posiadający na etykiecie oznaczenie z literą E nigdy nie znajdzie się w
moim koszyku! Dlaczego? Ano dlatego, że dbam o zdrowie swoje i swoich
najbliższych!
Przejdźmy do rzeczy!
Co to jest ten konserwant?
Konserwant łagodnie mówiąc jest
dodatkiem do żywności, ja sprawę stawiam jasno i uświadamiam! Konserwant jest związkiem
chemicznym!
Po co to komu?
To pytanie idealne! Producentom
oczywiście. Konserwanty powodują przedłużenie przydatności do spożycia produktów.
A o to im właśnie chodzi! Konsument i tak kupi a interes się kręci!
Jak poznać konserwanty?
Żeby przekonać się czy dany
produkt ma w składzie konserwanty musisz spojrzeć na etykietę! Konserwanty mają
zakres numerów od E200–E299, jeśli okaże się, że wybrałaś towar z
takim oznaczeniem, zastanów się dwa razy czy rzeczywiście masz ochotę zjadać
całą tę chemię. Lepiej wybrać produkt bez wspomagaczy. Co prawda, w
dzisiejszych czasach trudno o produkt pozbawiony barwników, konserwantów i
sztucznych aromatów, ale wystarczy się trochę pointeresować i wybrać „mniejsze
zło”. Ja osobiście gdy czytam na opakowaniu: sorbinian potasu, guma guar, benzoesan sodu,
azotyny, skrobia modyfikowana ( a jest tego więcej i więcej) ogarnia
mnie złość, że tyle świństwa można władować do małej puszki! ZAWSZE CZYTAJCIE
SKŁAD PRODUKTU!
Co prawda wielu producentów
zapewnia, że konserwanty nie są szkodliwe. Niby większość substancji jest dla
naszego organizmu obojętna, ale według mnie chemia to chemia! Długotrwałe
spożywanie niektórych e-dodatków może mieć negatywne skutki dla naszego
zdrowia. W ramach ciekawostki… Japończycy używają bardzo dużo aromatu
wędzarniczego i to właśnie w ich kraju odnotowano największą liczbę zachorowań
na raka żołądka. Co więcej? Czy kiedyś była taka choroba jak rak? Nie?
Dlaczego? Bo nie było konserwantów!
Za pewne nie da się całkowicie
wykluczyć chemii z naszego jadłospisu, z uwagi na skażoną glebę, opryski czy
też dodawanie przeróżnych barwników, konserwantów i sztucznych aromatów. Jestem
tego świadoma. Ale wybierajmy „lepiej” i świadomie! Nie każdego stać na
produkty BIO i ja to rozumiem. Czasami odnoszę wrażenie, że niektóre produkty ekologiczne
to komercyjna bujda wymyślona na potrzeby zapotrzebowania na nowy biznes.
Produkt produktowi nie równy. To fakt! Ale często jest tak jak to co ostatnio zauważyłam.
Kupuję serek wiejski, niepozornie kilka opakowań różnych producentów stoi koło
siebie….wybieram jeden, czytam skład: twaróg ziarnisty, śmietanka
pasteryzowana, sól, guma guar, guma ksantanowa! Po co te dwie ostatnie
pozycje! No po co? Prawidłowy skład
serka wiejskiego to twaróg ziarnisty, śmietanka pasteryzowana, sól! I nic
więcej! NIC! Można? Można! W dodatku produkty te różnią się ceną o 0,10 gr!
Zbliżona cena, a zupełnie inna jakość. Oczywiście wybieramy to co lepsze!
A Ty? Zajadasz się
konserwantami???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz