środa, 5 marca 2014

KERATYNOWA ODBUDOWA WŁOSÓW


Idzie wiosna i tym samym każda kobitka myśli już o tym jak odświeżyć swój image :D We mnie ten instynkt również się obudził i postanowiłam zacząć od fryzjera. Generalnie nie lubię się z nożyczkami, a tym bardziej gdy są one w rękach nieprofesjonalnego fryzjera (a takich nie brakuje, o czym pewnie nie raz mogłyście się przekonać). Jednak moje końcówki od miesiąca codziennie mnie błagały, żebym im ulżyła w cierpieniu (rozdwajają się niemiłosiernie) . No i bah! Czas było poszukać  oprawce. Zawsze starannie czytam, szukam, analizuję zanim pójdę gdziekolwiek i po cokolwiek. Tak było i  tym razem, po dłuższym  czasie wybrałam salon. Zachęcona zdjęciami „przed i po”  na profilu facebookowym salonu zdecydowałam się na keratynową odbudowę włosa. Co prawda w sieci mało informacji o całym zabiegu, ale co mi tam! Kto nie ryzykuje ten nie ma. Zaryzykowałam, i nie mam! Bynajmniej tego czego rzezcywiście oczekiwałam. Po zabiegu włosy miały być miękkie, sypkie, nie puszące się i lśniące. Nie widzę wielkiej różnicy, po wyjściu z salonu. Fakt….włosy były miękkie i pięknie odbijały światło, ale niestety tylko do pierwszego mycia. 

Nie można też powiedzieć, że nie widać żadnego efektu.  Moim zdaniem  piorunujący efekt da się zauważyć tylko na baaaaardzo zniszczonych włosach??? Moje były dość w przyzwoitym stanie, więc efektu WOW nie było. Koleżanki wspólnie opowiedziały się, że różnica jest zauważalna.

Polecam ten zabieg głównie Paniom, które mają włosy bardzo zniszczone. Z pewnością będą zadowolone.  Ja natomiast jestem nieco rozczarowana. Niestety nie zrobiłam zdjęcia przed i po, ale sam fakt, że fryzjerka również go nie zamieściła na profilu facebooka mówi samo za siebie, prawdopodobnie nie widać było właśnie efektu. I teraz zastanawiam się:
  • Czy moje włosy są niepodatne na ten zabieg? Nieeeee, to nie ma sensu.
  • Czy fryzjerka pracowała na nieprofesjonalnych kosmetykach? Może tak!
  • Czy możliwe że fryzjerka wstawia efekt fotoshopa, a nie efekt pracy własnej? Raczej nie, chodź w tych czasach wszystko jest możliwe.

 Plus dla fryzjerki za ścięcie włosów dokładnie takiej długości jaką chciałam. Niestety często fryzjerzy cięli moje włosy grubo ponad to o ile prosiłam. Stąd ten uraz do fryzjerów, ale nie generalizuje! I o to wyśmienity dowód. Do fryzjerki wrócę, ale tylko na lekkie podcinanie końcówek.

No nic, pozostaje mi dalej testować kosmetyki do włosów :) Może znajdę swoją perełkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz