Kiedy odkryłam żel firmy AloeVera |klik!|
postanowiłam całkowicie zrezygnować z używania podkładu na okres letni. Nie mam
problemu z cerą, więc śmiało mogę pozwolić sobie na naturalny codzienny look. Niestety
jako blondynka o słowiańskiej urodzie nie mam szans na dłuższą opaleniznę,
dlatego wraz z końcem lata powracam do delikatnego make-up`u. Nie lubię, kiedy
moja buzia robi się po lecie blada, dlatego jesienią i zimą używam fluidu, żeby
nadać jej nieco zdrowszego kolorytu.
Oczywiście wybrałam się na stosowne
zakupy i stałam się posiadaczką kosmetyków, których wcześniej nie miałam okazji
wypróbować. Z reguły jestem wierna danej marce, ale tym razem chciałam dla
odmiany spróbować czegoś nowego. A nóż…stanie się moją ulubioną „perełką” w
kosmetyczce.
Opakowanie podkładu bardzo przypadło mi do gustu, jest po
prostu ładne i praktyczne. W gratisie otrzymałam pędzel do jego nakładania,
jednak nie miałam okazji go wypróbować. Nie mam przekonania do takiej formy
aplikowania kosmetyku na twarz. Postanowiłam, że przeznaczę go do nakładania
różu na policzki.
Cena: 56 zł/30 ml
Paletkę cieni Rimmel kupiłam bez
przekonania i głównie z zamysłem używania jej do modelowania konturu moich
brwi. Szukałam idealnego cienia już bardzo długo i po wielu nietrafionych
zakupach byłam już bliska rezygnacji. Poprzednie cienie albo lekko błyszczały,
co w przypadku nałożenia na brwi wyglądało nieco komicznie, albo nie trafiałam
w kolor odpowiedni do mojej karnacji. Paletka Rimmel spełnia oba warunki. Po
pierwsze jest matowy, a po drugie ma
idealny odcień. Myślę, że starczy mi na długo, ale kiedy się skończy chętnie go
kupię po raz kolejny.
Cena: 18 zł
Cena: 38 zł/12 ml
A Wy, w ostatnim czasie
odkryliście swojego kosmetycznego hita?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz